MŚ 2018: Wyrzuceni z imprezy przed pierwszym toastem – Kolumbia 3:0 Polska

MŚ 2018: Wyrzuceni z imprezy przed pierwszym toastem – Kolumbia 3:0 Polska

Poniżej prezentujemy podsumowania z wczorajszych spotkań mundialu.

Podsumowanie z meczu Kolumbia vs Polska przygotował Bartłomiej Popielarz, prywatnie fan Juventusu.

Kolumbia vs Polska

Stało się to, czego wszyscy tak naprawdę baliśmy się najbardziej. Polska po 15 minutach walki i 75 robienia rzeczy niezrozumiałych przegrywa z Falcao i spółką 0:3. Wracamy do starego schematu grania meczu otwarcia, o wszystko i o honor. Dzisiaj przegraliśmy mecz o wszystko. Zostaje tylko przykry, pożegnalny mecz z Japonią i kończymy imprezę. Dostaliśmy się na najfajniejszą domówkę w klasie, po czym wypadamy za drzwi przed pierwszym toastem. To, co się stało, to jest tragedia.

Początek nie zapowiadał tego, co miało nadejść. Wręcz przeciwnie – Polacy rzucili się na rywala, przez chwilę oszukując siebie i 38 milionów innych Polaków że ten mecz może skończyć się dla nas pozytywnie. Można by to porównać do walki Dawida Ozdoby z Robertem Burneiką – my, zupełnie jak Dawid, podskakiwaliśmy do przeciwnika, jednak jak doszło do poważnej walki to dostaliśmy tak ciężkiego gonga, że praktycznie zrobiliśmy salto. Tak w sumie można powiedzieć, że Polska do 10 minuty grała całkiem ciekawie. Później zabrakło nam sił. Trzeba powiedzieć wprost – przygotowanie fizyczne reprezentacji Polski na tym turnieju jest możliwie najgorsze.

Pierwszy cios – po dośrodkowaniu do piłki skaczą wszyscy oprócz Jana Bednarka, który miał kryć Jerry’ego Minę. Kto strzela gola? Mina. Rozumiem, że wychowanek Lecha miał fenomenalny miesiąc w Southampton – to jest TYLKO miesiąc. Najgorsze w tym wszystkim że grał nawet nie najgorzej.

Podbródkowy – sam na sam wychodzi Falcao, tym razem zawinił nasz symbol mody i elegancji, pan Krychowiak, dając Falcao wbić gola na 0:2. Wtedy było wiadomo że na 100% możemy pakować walizki.

Cios kończący – Cuadrado po rajdzie strzela obok bezradnego Szczęsnego. Można to nazwać jakimkolwiek „finisherem” z wrestlingu, właśnie taki to miało efekt. Możemy być wdzięczni Kolumbii że nie wbili nam czwartej bramki.

Kilka wniosków? Po pierwsze – jedynym zawodnikiem na boisku, do którego nie mam pretensji jest Jacek Góralski. „Góral” zagrał tak, jak umie – walczył ile mógł, niewiele więcej przebywał w pozycji stojącej niż w formie wślizgu, gdyby miał 6 zawodników tak zaangażowanych jak Góralski to może nasza reprezentacja nie skończyła by dzisiaj mundialu.

„Liderzy” reprezentacji – potrafili ciągnąć nas z drużynami pokroju Mołdawii, gdy przyszło grać o poważne cele na najważniejszym turnieju to się pochowali. Lewandowskiego często krytyka omijała, ale teraz już nie da się od tego uciec. Ile jeszcze Robertowi wybaczymy? On nie potrafi grać wielkich meczów. Udowadniał nam to już nie raz. Przecież tak na dobrą sprawę – ostatni wielki mecz RL9 o dużą stawkę to było wbicie 4 goli Realowi w półfinale LM. Ale to było w 2013 roku. 5 lat temu. Od tego momentu najlepszy polski piłkarz kasuje rywali w lidze, pucharze czy eliminacjach jak w kadrze, ale jak przychodzi „ten” moment to Robert się zacina. To dosyć przykre ale taka jest prawda.

Kolumbia – brawo. Zagraliście dobry mecz, punktując reprezentację Polski jak małe dzieci. Kciuków za was pewnie trzymał nie będę (żadna zawiść, po prostu kibicuję innym drużynom) ale szczerze gratuluję. Pokazaliście kawał dobrego futbolu i mam nadzieję że postawicie twarde warunki Belgom/Anglikom. Wątpię, że dacie im radę ale życzę powodzenia.

To koniec projektu Adama Nawałki. Teraz zostaje nam czekać co przyniesie los. Najgorszy jest fakt, że właśnie ci zawodnicy tymi dwoma meczami zburzyli wielką konstrukcję budowaną przez ostatnie kilka lat – nasze zaufanie. Spaliliście plany swoich pomników. Sam Adam Nawałka w Rosji zdecydowanie się pogubił. Jak wypunktował mu to polski internet – po co przy 0:3 wprowadzać obrońcę? Dlaczego Glik, którzy rzekomo miał być gotowy, wchodzi na ostatnie 10 minut i to w dodatku przy tak kompromitującej zmianie? Jeśli był gotowy – dlaczego nie grał od początku? Skoro nie był – trzeba było dać szansę rehabilitacji Milikowi. A może strzeliłby gola z przypadku, do stracenia nie było już niczego.

 Reprezentacja Polski napisała drugi rozdział swojej rosyjskiej przygody. Szkoda, że zamiast powieści wyjdzie krótka nowelka, która będzie miała bardzo przykre zakończenie. Z legendarną okładką „Faktu” na samym początku. Bo nigdy nie zgadzałem się z nią tak jak dzisiaj.

Polska (1-3-5-2): Szczęsny; Piszczek, Bednarek, Pazdan; Bereszyński, Krychowiak, Zieliński, Góralski, Rybus; Lewandowski, Kownacki

Kolumbia (1-4-2-3-1): Ospina; Arias, Sanchez, Mina, Mojica; Barrios, Aguilar; Cuadrado, Quintero, James; Falcao

Skrót [klik]

Statystyki:


Japonia vs Senegal

Pierwsze spotkanie grupy H  zakończyło się remisem 2:2. Bramki dla ekipy z Azji strzelali: Inui i  Honda. Dla drużyny z Afryki trafiali zaś: S.Mane oraz M.Wague. Obie  reprezentacje po tym mecze mają po 4 punkty i mogą poważnie myśleć o awansie do fazy pucharowej mundialu.

Japonia vs Senegal

Japonia (1-4-2-3-1): Kawashima; Sakai, Shoji, Yoshida, Nagatomo, Haraguchi, Hasebe, Shibasaki, Kagawa, Inui, Osako
Senegal (1-4-3-3): N'Diaye; Sabaly, S. Sane, Koulibaly, Wague, B. Ndiaye, A. Ndiaye, Gueye, Sarr, Mane, Niang

Skrót [klik]

Statystyki:

Podsumowanie z meczu Anglia vs Panama przedstawił dla nas członek redakcji RadioGol, Wojciech Anyszek

Anglia po zwycięstwie 6:1 nad Panamą zameldowała się w 1/8 finału mistrzostw świata. Mimo rozmiaru zwycięstwa, który jest bardzo efektowny styl podopiecznych Garetha Southgate’a pozostawia wiele do życzenia.

Piłkarze Garetha Southgate’a po pierwszym, wygranym w przeciętnym stylu meczu z Tunezją chcieli sobie i kibicom udowodnić, że warto w nich uwierzyć, nawet jeśli sposób w jakim odnieśli zwycięstwo był przeciętny. Gra Synów Albionu wyglądała w meczu z Panamą zdecydowanie lepiej, choć wciąż może być ona jeszcze ciekawsza.

Cierpienia Panamczyków rozpoczęły się dość szybko, ponieważ w ósmej minucie John Stones rozpoczął swoje show. Ten obrońca znakomicie prezentował się przez cały mecz, ale i tak jego występ przyćmił Harry Kane. Napastnik Tottenhamu w dwudziestej drugiej minucie po tym, jak faulowany był w polu karnym Jesse Lingard bardzo pewnie wykorzystał jedenastkę, czym pozbawił Panamę szans na jakąkolwiek walkę o dobry wynik.

Tym bardziej tak się stało w trzydziestej szóstej minucie, gdy fenomenalnym strzałem zza pola karnego popisał się wymieniany wyżej Lingard. Z pewnością ta bomba podcięła już doszczętnie skrzydła ambitnym piłkarzom trenera Gomeza. Zamiast dać sobie spokój i nie dobijać biednych Panamczyków, Anglicy postanowili pokazać swoją siłę, co udowodnili tak, jak przy pierwszych dwóch golach Stones i Kane.

Rezultat 5:0 do przerwy odbierał jakiekolwiek chęci kibicom na oglądanie tak jednostronnego meczu. Mimo to obie drużyny wyszły na boisko, by strzelić jeszcze dwa gole w trakcie drugiej połowy. O dziwo, zespoły podzieliły się dorobkiem bramkowym w drugiej połowie po równo, ponieważ mecz zakończył się wynikiem 6:1. Pierwszą historyczną bramkę dla Panamy zdobył Felipe Baloy, a stało się to w siedemdziesiątej ósmej minucie spotkania. Wcześniej jednak, bo w sześćdziesiątej drugiej minucie hat-tricka skompletował Harry Kane. Mimo takiego wyniku warto pochwalić piłkarzy Panamy za walkę i zaangażowanie do końca.

Anglia vs Panama

Anglia (1-3-5-2): Pickford, Trippier, Maguire, Stones, Walker, Young, Loftus-Cheek, Henderson, Lingard, Sterling, Kane

Panama (1-4-5-1): Penedo; Murillo, Escobar, R. Torres, Davis,Barcenas, Gomez, Godoy, Cooper, J. Rodriguez, Perez

Skrót: [klik]

Statystyki:



Komentarze

  • avatar
    MK92
    Pojadę klasykiem: "Wstyd, żenada, kompromitacja, hańba, frajerstwo"....
  • avatar
    kukałson
    Nauczka.. Teraz zapewne w kadrze szykuje się rewolucja.