Lepiej, ale znowu bez punktów; Juve - Milan 2:1

Lepiej, ale znowu bez punktów; Juve - Milan 2:1

Ostatnie wyniki Milanu sprawiły, że Rossoneri musieli z Turynu przywieźć punkty jeśli chcieli zachować przewagę nad grupą goniącą w walce o awans do Ligi Mistrzów. Jak trudne to było zadanie nikomu nie trzeba przypominać, oprócz klasy rywala problemem były kontuzje kilku ważnych zawodników. To dlatego Rino musiał zdecydować się na Boriniego na lewym skrzydle, a Calhanolgu zajął miejsce w drugiej linii.

Niesamowity początek Milanu, świetna akcja prawym skrzydłem Suso i Piątek powinien wykorzystać podanie Hiszpana, ale nie trafił w bramkę. W sumie jednak w pierwszym kwadransie emocji było jak na lekarstwo, obie drużyny grały bardzo ostrożnie. W 25’ pech Juventusu, z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Emre Can, a w jego miejsce pojawił się Khedira. Tempo meczu jednak wcale nie wzrastało i trzeba powiedzieć, że pierwsze 30 minut to bardzo słabe widowisko. W końcu nie zła akcja Milanu, ale zakończona bardzo słabym strzałem Kessiego. Nie długo potem ogromna kontrowersja, Alex Sandro zatrzymał ręką dośrodkowanie Calhanoglu w polu karnym, ale arbiter mimo konsultacji z VAR karnego nie podyktował. Chwilę później jednak sprawiedliwość oddała to co zabrała Milanowi. Fatalny błąd Bonucciego i doskonałe zachowanie Bakayoko, który zagrał do Piątka, a ten nie miał problemów z pokonaniem Szczęsnego. W doliczonym czasie gry fantastycznym strzałem z przewrotki popisał się Mandzukić, ale Reina świetnie interweniował. Jeszcze w pierwszej połowie Hiszpan musiał dwa razy interweniować po strzałach Dybali i Betancoura, ale tym razem miał prostsze zadanie i pewnie łapał piłkę. Nie długo potem sędzia zaprosił zawodników na przerwę.

Początek drugiej połowy to przewaga Juventusu, ale w 51’ to Krzysztof Piątek oddał celny strzał, który odbił Szczęsny. 5 minut później znowu groźnie pod bramką Polaka, nie zły strzał oddał Borini, ale minimalnie niecelnie. W 56 minucie znowu Milan zagroził Juve. Tym razem strzał głową po dośrodkowaniu Suso oddał Bakayoko, ale Szczęsny pewnie złapał futbolówkę. Ten dobry okres gry Milanu przerwał Musacchio, który fatalnie zachował się w polu karnym faulując Dybale. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał jedenastkę. W 64’ Milan mógł odpowiedzieć, dobra akcja Boriniego, który zwiódł obrońcę w polu karnym i oddał strzał z ostrego kąta, ale nieznacznie niecelnie. Minutę później znowu piłka zatrzepotała w bocznej siatce Juve po strzale Calhanoglu z rzutu wolnego. W 67’ duże szczęście Milanu, po zgraniu głową Mandzukicia, Betancour powinien trafić do siatki, ale został zablokowany w ostatniej chwili. W 70 minucie Piątek wpadł w pole karne, ale zwlekał ze strzałem i został wypchnięty przez Ruganiego za końcową linie. Chwile później stu procentową okazję miał Kean, ale fatalnie spudłował. W 79’ znowu groźnie pod bramką Reiny, ale na szczęście główka Alexa Sandro minęła prawy słupek bramki Hiszpana. Niestety Juventus dopiął swego, fatalny błąd Calabrii, który podał piłkę Pjanicowi, a ten zagrał do Keana, który pewnie pokonał Reine. Milan ruszył do ataku , swoją szansę miał Calhanoglu, ale Szczęsny pewnie wyłapał piłkę po jego uderzeniu. Ostatecznie Milan mimo niezłej gry po raz kolejny traci punkty i sytuacja Rossonerich staje się coraz trudniejsza. 

Juventus – Milan 2:1 (0:1)

0:1 Piątek 40’

1:1 Dybala 60’

2:1 Kean 84'

Juventus: Szczęsny; De Sciglio, Bonucci, Rugani; Alex Sandro, Betancour, Can (Khedira 25’), Bernardeschi, Spinazzola (Pjanić 61’); Dybala (Kean 66’), Mandzukić

Milan: Reina; Calabria (Cutrone 86’), Musacchio, Romagnoli, R.Rodriguez; Kessie, Bakayoko, Calhanoglu; Suso (Castillejo 76’), Piątek, Borini.

Komentarze

  • avatar
    arczi
    Szczęście zwie się sędziowie ;-/
  • avatar
    MK92
    Wielka szkoda tego wyniku, bo zaistniała realna szansa nawet na wygraną Milanu. Optycznie wcale gorsi od Juventusu dziś nie byliśmy, ale zadecydowały fatalne błędy Musacchio i Calabrii oraz - tradycyjnie już w spotkaniach z Juve - równie fatalny sędzia. Nawet ten jeden punkt byłby na wagę złota.
  • avatar
    Bartol
    Jak zawsze w ostatnich latach z Juve plecy. Wielki żal i smutek. Juve nic nadzwyczajnego nie pokazało, zresztą jak zawsze. Taki specyficzny styl. U nas obrońcy słabo zagrali, głównie Calabria (zawsze jest nerwowy), no i Musacchio fatalne zachowanie w polu karnym. Takie mecze wyjazdowe niekiedy wygrywa się bramkarzem i obrona, ale niestety nie u nas. Chaos. Zaobserwowałem też troszkę w końcówce, że z kondycja u nas jest tak sobie. Nadal twierdzę, że nie stanowimy zespołu zarówno na murawie, jak i poza. To widać. Zlepek indywidualności. Może być ciężko z tym 4 miejscem. Co do sędziego to bez komentarza..... Wiadomo, że w Turynie nie gwiazda się karnych dla przyjezdnych......... Trzymajmy kciuki.