„Ja, Futbol” już w księgarniach! Ibra opowiada o występach w Milanie
Zlatan Ibrahimović jest jedyny w swoim rodzaju. Wiedzą to kibice na całym świecie, a fani Milanu mogli się o tym przekonać wyjątkowo, gdy Szwed reprezentował barwy Rossonerich. Ibra powraca do tamtych czasów w swojej nowej książce „Ja, Futbol”, która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa SQN. Twarda oprawa, wiele efektownych zdjęć, opinie gwiazd piłki nożnej i niepowtarzalny styl Zlatana – ta książka to idealny pomysł na świąteczny prezent!
Kup książkę na: www.idz.do/ibra-acmilan24
Fragment książki:
"...Do zespołu dołączałem już w trakcie sezonu. Trenerem był Allegri, kręciliśmy się w czołówce tabeli – raz wyżej, raz niżej, ale zawsze w gronie liderów. Pamiętam pierwsze derby z Interem. Gadanina zaczęła się wtedy bardzo wcześnie. Przed każdymi derbami panuje chaos, ludzie przez cały tydzień nie rozmawiają o niczym innym. Jak już wspominałem, mieliśmy świetny zespół, ale tym razem chodziło o mnie i każdy miał na ten temat coś do powiedzenia.
Od pierwszego gwizdka sędziego słyszałem buczących na mnie fanów Interu. W sumie nic dziwnego, w końcu grałem tam przez dwa lata. Ludzie nie wiedzą natomiast, że takie rzeczy tylko mnie uskrzydlają, dodają mi sił. Gwizdali, wyzywali mnie od najgorszych, ale dla mnie to w sumie nic nowego. Panowała raczej napięta atmosfera. Po pięciu minutach sędzia podyktował dla nas karnego, po tym jak sfaulował mnie Materazzi. Sam podszedłem do piłki. Stanąłem dokładnie na wprost trybuny Interu, na całym San Siro nie było jednego wolnego miejsca. Jak już jednak mówiłem, takie rzeczy mnie nie ruszają. Uderzyłem, strzeliłem. To uczucie… Dokładnie czegoś takiego potrzebowałem, cały nasz zespół tego potrzebował. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Milanu, a właściwie dla Ibrahimovicia. Co za uczucie. Potem graliśmy już tylko dobrze. Po bezbramkowym remisie z Romą zostaliśmy mistrzami Włoch, sięgnęliśmy po to trofeum, osiągnęliśmy cel, który sobie wyznaczyliśmy.
Została oczywiście kwestia tego, co powiedziałem wcześniej – że w tym roku wygramy. Gadać umie każdy, ale jeśli się potem tego nie zrealizuje, człowiek wychodzi na pajaca. Za każdym razem, gdy mówiłem coś podobnego, potem się to sprawdzało. Tym razem też tak było. W Barcelonie, choć było tam, jak było, wywalczyliśmy pięć trofeów. W Interze – wygraliśmy. W Juventusie – wygraliśmy. W AC Milanie – wygraliśmy. Dla mnie to ważne. Często powtarzam, że wystarczy wygrać raz, by moc nazywać się zwycięzcą, ale zawsze lepiej jest wygrać wiele razy. Pamiętam kolację po tamtym trumfie w lidze. Gdy AC Milan wygrywa, to świętuje, jak przystało na wielki klub. Od razu było widać, że Milan wygrał, cały Mediolan o tym wiedział. Widziałem nawet listonosza w koszulce naszego klubu. Czuliśmy to wszędzie. Dokądkolwiek się ruszyliśmy, słyszeliśmy:
„Milan! Milan! Milan!”
Jak okiem sięgnąć było czerwono-czarno. Potem pojechałem na wakacje z rodziną. Wszystko było dobrze, czułem się szczęśliwy..."
Autor artykułu: Wydawnictwo SQN
Komentarze
Filippo09
Paolo03
KAKA22