Dida: Osiągnęliśmy sukces, który wiele dla nas znaczył

Dida: Osiągnęliśmy sukces, który wiele dla nas znaczył

Nelson Dida udzielił wywiadu dla Milan TV na temat finału Ligi Mistrzów z 2003 roku. Oto, co były zawodnik Milanu miał do powiedzenia.

 Opowiedz nam o swoich wrażeniach z finału w Manchesterze:

 Marzyłem o czymś takim od dziecka, o grze w finale, a nawet o zwycięstwie. W tamtym momencie, kiedy rozgrzewasz się przed meczem, myślisz tylko o pozytywnych rzeczach, Masz przed sobą obrazy tego, co już zrobiłeś i co możesz jeszcze zrobić. W takich momentach czujesz się jeszcze silniejszy. W takim momencie, w Twojej głowie jest tylko jedna myśl, aby dobrze wykonać swoją pracę. Kiedy grasz w finale, jesteś skupiony na tym, aby dać z siebie wszystko. Takie myśli miałem wtedy w głowie podczas rozgrzewki. 

 Pamiętam jak William Vecchi [trener bramkarzy Milanu w latach 2001-2010, przyp.red.] spojrzał na mnie i powiedział:

 W twoich oczach widać skoncentrowanie. Nie ma mowy, żeby strzelili nam bramkę.

 On bardzo we mnie wierzył, szczególnie w mój sukces.

O strzale Conte:

 Przez większość meczu czułem się jak obserwator, co było czymś naprawdę pozytywnym, ale mimo wszystko było to nerwowe spotkanie z wieloma faulami. Za każdym razem, kiedy mieliśmy piłkę w środkowej strefie boiska, przeciwnicy często nas faulowali, ponieważ obawiali się nas. Mogliśmy zdobyć bramkę za sprawą Rui Costy, Shevy, ale nie potrafiliśmy wykorzystać naszych sytuacji. Jeśli podsumuje się całe spotkanie to nie było ono wielkim widowiskiem. Grając w piłkę nożną, musisz być gotowy na wszystko i na każdą ewentualność.

 Czy przygotowywałeś się wcześniej do rzutów karnych? 

 Było mi nieco łatwiej, ponieważ wielokrotnie miałem okazję mierzyć się z Juventusem. Mniej więcej wiedziałem jak poszczególni zawodnicy wykonują rzuty karne. Czułem się pewnie w pojedynku z Del Piero, ponieważ dobrze przeanalizowałem jego grę. Niestety nie pomogło mi to w obronie jego strzału. 

Miałem naprawdę wiele szczęścia. Starałem się niczego nie zmieniać w dotychczasowych przygotowaniach. Zawsze starałem się do końca czekać aż do momentu strzału na moją bramkę. Mierzyłem się z wieloma zawodnikami. Nie wiedziałem jednak czego spodziewać się po Birindellim, ale mimo wszystko próbowałem przewidzieć jego reakcję. Niektórzy zawodnicy stoją nieruchomo i są nerwowi. Jeszcze inni patrzą się w środek bramki lub obserwują Twoje ruchy. Zawodnicy czują większą presję aniżeli bramkarz przy rzutach karnych, szczególnie wtedy, kiedy muszą przejść 40- 45 metrów do pola karnego. Zawodnik myśli w tym czasie o wielu rzeczach i nad tym, jak pokonać bramkarza. Jeśli będzie skoncentrowany to z pewnością zdobędzie bramkę. Jeśli zawodnik nie jest psychicznie gotowy to najprawdopodobniej zmarnuje strzał. 

 Co czułeś podczas serii rzutów karnych? Jak się czułeś przy ostatnim strzale?

 W tamtym momencie ostatni rzut karny decydował o wygraniu Ligi Mistrzów. Nie czułem na sobie większej presji. Byłem pewny siebie i czekałem na rozwój wydarzeń. Sheva jako ostatni wykonywał rzut karny i udało mu się zdobyć bramkę. Sheva nie mógł uwierzyć w to, co się stało i spoglądał 2 lub 3 razy w kierunku sędziego. Ja czekałem tylko na zobaczenie piłki w siatce. Moja radość nie miała końca i Sheva podbiegł do mnie i uściskał. To było coś niesamowitego. Powiedziałem mu wtedy:

 Zrobiliśmy to wspólnie. 

 Po tym wszystkim wszyscy ściskaliśmy się i padliśmy na murawę. To był fantastyczny moment. Mogliśmy wszystkim powiedzieć, że jesteśmy mistrzami i zdobyliśmy puchar. Nasze rodziny, które były z nami, kibice i wszyscy ludzie na świecie oglądali nas i wiedzieli, co zrobiliśmy. To były niesamowite emocje, które pozostaną we mnie na zawsze.

 Jak zespół celebrował puchar w Manchesterze?

 Po meczu widziałem różne rzeczy. Zwycięstwo po takim spotkaniu jest czymś niesamowitym. Brazylijska część zespołu zrobiła ze sobą zdjęcie. Pamiętam, jak Galliani to zobaczył i szedł w naszym kierunku, mówiąc:

Ja też jestem Brazylijczykiem! Ja też! Ja też chcę być na zdjęciu! (śmiech). No cóż... On też znalazł się na tym zdjęciu. 

Osiągnęliśmy sukces, który wiele dla nas znaczył. Kiedy przyjechaliśmy do Mediolanu i spotkaliśmy się z naszymi kibicami na San Siro, byłem z moimi dziećmi, aby mogły doświadczyć tych niesamowitych emocji. Nie wiem, czy były one świadome, co osiągnęliśmy.

Komentarze

  • avatar
    Cleaver
    Mój Nelson <3