„Calcio”, czyli włoski futbol bez makijażu

„Calcio”, czyli włoski futbol bez makijażu

Każdy miłośnik Calcio przyzna, że piłka nożna na Półwyspie Apenińskim ma w sobie niepowtarzalną magię. W trakcie ponad 100 lat zyskała na całym świecie wielu fanów, którzy nie wyobrażają sobie bez niej życia. Czemu potrafi wzbudzać tak skrajne emocje? Jak barwne, zabawne, ale też mroczne i tragiczne historie kryje? Tego wszystkiego dowiesz się z książki Johna Foota, która trafiła już do sprzedaży. Zamów książkę na: www.idz.do/calcio-historia-acmilan24 

Fragment książki:

"...Urodzony w skromnej rodzinie w czasie drugiej wojny światowej Rivera zaczął kopać piłkę najpierw na podwórkach i ulicach Alessandrii, z której pochodził, a później na parafialnym boisku nieopodal domu. Kiedy Gianni miał 13 lat, jego ojciec, robotnik kolejowy, zabrał go na testy do lokalnej drużyny piłkarskiej. W ich trakcie chłopak zaczął wyczyniać z piłką cuda, przyciągając tym uwagę ludzi. Trzy dni później nadszedł list o następującej treści: „Pan Gianni Rivera został przyjęty do drużyny młodzieżowej naszego klubu”. Jego sława rosła w ekspresowym tempie. Mówi się, że nawet sam wielki Silvio Piola wybrał się do Alessandrii, by zobaczyć go w akcji. Ale wyjątkowa kariera piłkarska Rivery rozpoczęła się, kiedy w wieku zaledwie 15 lat zadebiutował w koszulce Alessandrii w Serie A. Był trzecim (po Walerim Bożinowie i Amedeo Amadeim) najmłodszym debiutantem w historii pierwszej ligi włoskiej. W 1959 roku Gipo Viani, ówczesny trener Milanu, polecił szefom klubu, by sprowadzili mu Riverę bez względu na koszty. Rossoneri zapłacili za kartę obiecującego młodego zawodnika 90 milionów lirów. W młodości Rivera był bardzo szczupły, wręcz kościsty i miał charakterystyczną bujną czuprynę. Grał z wielką gracją – na starych filmach rzuca się w oczy lekkość, z jaką strzelał gole: mijał obrońców i precyzyjnym strzałem bądź lobem pokonywał bramkarza. Kiedy miał zaledwie 17 lat, był już gwiazdą Milanu. Początkowo występował w roli prawego skrzydłowego, później zaś został przesunięty do środka pola, gdzie grał za napastnikami. Niemal wszyscy pozostali zawodnicy w drużynie mieli jedno zadanie – podać piłkę do Rivery. W tamtym sezonie Milan zajął drugie miejsce w lidze. Rok później rossoneri zdobyli scudetto, wywalczone między innymi dzięki świetnej współpracy Rivery z José Altafinim, Jimmym Greavesem i Paolo Barisonem. Ówczesnym szkoleniowcem Milanu był Nereo Rocco, z którym Rivera świetnie się dogadywał. W ciągu 20 sezonów spędzonych w Mediolanie talent z Alessandrii rozegrał ponad 500 meczów i zdobył ponad 100 bramek. Nie istnieją statystyki dotyczące jego asyst, ale specjalnością Rivery było właśnie ostatnie podanie, najtrudniejsza i najbardziej wyrafinowana sztuka w piłce nożnej. Na przestrzeni lat kolejne pokolenia napastników Milanu (i reprezentacji Włoch) odnosiły ogromne korzyści z jego wyjątkowej wizji gry. Rivera okazał się też jednak jednym z najbardziej kontrowersyjnych zawodników w historii calcio. Nigdy nie był darzony jednakową miłością przez wszystkich, co więcej, stał się obiektem częstych i intensywnych ataków ze strony prasy. W spór wszedł między innymi jeden z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych dziennikarzy swojego pokolenia, Gianni Brera. To właśnie on nadał Riverze (podobnie jak i wielu innym piłkarzom) przydomek, który przylgnął do niego do końca kariery: abatino, dosłownie „młody ksiądz”, lecz w specyficznym i ciętym języku Brery określenie to nabrało nowego znaczenia. Rivera był wątły, nie walczył, nie wchodził w pojedynki jeden na jednego. Piłkarze jego pokroju – abatini – byli według Brery luksusem, na który drużyny nie mogły sobie pozwolić. (…) Brera przyznał, że przez lata zarówno kibice, jak i koledzy po fachu ubliżali mu z powodu jego opinii na temat Rivery. Tymczasem sam piłkarz utrzymywał, że nie czyta artykułów dziennikarza, choć zawodnik z pewnością wiedział, co się o nim mówi i pisze. W rzeczywistości bowiem nie dało się zupełnie zignorować człowieka kalibru Brery. Kampania dziennikarza przeciwko piłkarzowi rozpoczęła się w połowie lat 60. i osiągnęła apogeum podczas mistrzostw świata w 1970 roku, kiedy to Włochy podzieliły się na dwa obozy: zwolenników i przeciwników Rivery..."

O książce:

Włoski futbol bez cenzury 

 John Foot w książce „Calcio” opowiada o historii włoskiego futbolu od jego początków w latach 90. XIX wieku do teraźniejszości. Niemal za rękę prowadzi nas przez labirynt najwybitniejszych zespołów i piłkarzy, pasji i sukcesu. To mieszanka poważnych analiz i zabawnych anegdot. Szczegółowych opisów meczów i zamieszek kiboli. Catenaccio i Calciopoli. „Historia włoskiego futbolu” zawiera te najpiękniejsze chwile w piłkarskiej historii kraju, jak czterokrotne zwycięstwo reprezentacji Włoch na mundialu (1934, 1938, 1982, 2006), ale też te najsmutniejsze, jak śmiertelne potrącenie Gigiego Meroniego, „włoskiego George’a Besta”, przez wiernego fana Torino, który 33 lata później, w 2000 roku, objął stanowisko dyrektora generalnego tego klubu. Dowiesz się też, dlaczego Polacy upatrzyli sobie właśnie włoską ziemię jako atrakcyjne miejsce do gry w piłkę: od Bońka i Żmudy, przez Boruca i Glika, do Piątka, Zielińskiego, Szczęsnego i kilkunastych innych. Włoska piłka nie jest już zabawą. Ciężko w ogóle nazwać ją po prostu sportem. Dla Włochów jest religią, która pochłonęła ich bez reszty.


„Calcio. Historia włoskiego futbolu” 

Autor: John Foot 

Premiera: 21.08.2019 

Cena okładkowa: 59,99 zł 

Liczba stron: 720


Autor tekstu: Labotiga.pl

Komentarze