Albertini: Dzięki temu udało nam się odnieść sukces
Demetrio Albertini udzielił wywiadu dla oficjalnej strony Milanu na temat sezonu 1993/1994. Oto, co były zawodnik Milanu miał do powiedzenia.
O bramkach zdobytych w sezonie 1993/1994:
Wszystkie 3 bramki wciąż są w moim sercu. Nigdy nie byłem wielkim bombardierem, ale pomocnikiem. Mimo wszystko potrafiłem zdobyć wiele pięknych bramek. Bramka przeciwko Napoli uświadomiła mi, że mogę zdobywać bramki po rzutach karnych. Bramka padła w ostatnich minutach spotkania. Było to pierwsze spotkanie z Desailly'm, w którym to stworzyliśmy stałą parę pomocników.
O Desailly'm:
Wraz z jego przyjściem zespół z pewnością się zmienił. Desailly był innym zawodnikiem niż Boban. Marcel był obrońcą, który był bardzo dobrze przygotowany do gry jako pomocnik. Być może miał pewne braki, ale z czasem stworzyliśmy duet, który przyczynił się do zwycięstwa w Serie A i w Lidze Mistrzów. Pamiętam finał z 1994 roku w Atenach. Marcel nie chciał grać jako obrońca, ale jako pomocnik. Udało nam się to zrobić, chociaż byliśmy dwoma względnie innymi zawodnikami z różnymi pomysłami na grę. Byliśmy w stanie zapewnić drużynie równowagę i porządek.
Marcel zawsze mówił, że, aby grać jako obrońca w Milanie, trzeba dużo myśleć i nie można popełnić jakiegokolwiek błędu w stosunku do innych, wielkich obrońców Milanu.
O pomocnikach Milanu:
Mogliśmy grać z czterema środkowymi pomocnikami jednocześnie. Każdy z zawodników prezentował wysoką jakość. Donadoni zaczynał grać jako skrzydłowy, ale z czasem mógł grać jako środkowy pomocnik. Boban nie czuł się zbyt dobrze na środku pomocy. To nie była jego naturalna pozycja, ale mimo wszystko potrafił zapewnić zespołowi odpowiednią jakość i równowagę. Byliśmy w stanie grać ustawieniem 4-2-4, z dwoma środkowymi pomocnikami, którzy potrafili dryblować i byli bardzo szybcy. W tamtych czasach nie było takiego zespoły jak my. Gdyby Maldini i Tassotti byli wtedy dostępni, moglibyśmy atakować w pięciu. Wówczas ja i Desailly tworzylibyśmy tamę, która pomagałaby w kryciu innych zawodników.
O finale w Atenach w 1994:
Nasza radość po zwycięstwie była ogromna. Niektórzy uważali, że jesteśmy skazani na porażkę, ponieważ przed meczem brakowało nam dwóch środkowych obrońców. Pamiętam zdjęcia Cruyiffa z kubkiem w ręku w gazetach i artykuły, w których nikt nie dawał nam szans na wygraną. Wtedy zrozumieliśmy, że z pewnością nie przegramy tego spotkania. Pamiętam także moment, kiedy weszliśmy na boisko i zauważyliśmy różnicę wzrostu między zawodnikami. Większość ich zawodników była bardzo niska. Powiedzieliśmy między sobą, że Barcelona będzie zmuszona cierpieć fizycznie na boisku. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania i daliśmy z siebie maksimum. Dzięki temu udało nam się odnieść sukces.
Komentarze